chmura tagów
Aktualności
ZAPISKI Z LAMUSA. Nowe kobiety
2021-06-13
Jej sprawa odbiła się szerokim echem. Monika, tak brzmiało jej imię. Trzeba przyznać, że dość jak na ówczesne czasy - nowoczesne. Do życia powołała ją Maria Morozowicz-Szczepkowska. Zrobiła to na kartach swojego napisanego w 1932 roku i wystawianego później po wielekroć zarówno w Polsce, m.in. w poznańskim Teatrze Nowym, jak i zagranicą - dramatu.
Dramatu, o którym w jednej z recenzji w "Orędowniku Wielkopolskim" (nr 67/1933) pisano, że jest raczej "udramatyzowaną rozprawą na temat małżeństwa"*. Trudno chyba było recenzentom - w przeważającej jednak liczbie mężczyznom, co warto podkreślić, gdyż z całą pewnością fakt tak nie pozostawał bez znaczenia wobec sformułowań, których w swoich recenzjach niejednokrotnie używali - przełknąć zafundowaną im Sprawą Moniki łyżkę dziegciu. Panowie lawirowali, szukali plusów, ale chyba tylko po to, aby nikt nie ośmielił się sugerować, że w swoich opiniach są za mało obiektywni, a słowa ich dyktowane są przez urażoną, męską dumę. Tak oto tajemniczy "wu", który we wspomnianym poznańskim dzienniku referował swoje wrażenie po spektaklu w Teatrze Nowym pisał chociażby: "Zagadnienie małżeństwa w Sprawie Moniki oświetlone jest dość jaskrawo, przytem jednostronnie ujemnie. Argumenty z a są słabe i możnaby powiedzieć nieszczere, natomiast argumenty p r z e c i w mają druzgocącą przewagę oczywistości. Rozprawa na temat małżeństwa staje się w ten sposób polemiką przeciwko niemu, po kobiecemu żarliwą".