chmura tagów
Aktualności
ZAPISKI Z LAMUSA. Dla ludzi o mocnych nerwach
2022-01-27
Stare przysłowie mówi, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Można z większym przekonaniem, a i zapewne w większej zgodzie z faktami, nieco zmodyfikować i zamienić formę tego powiedzenia na: "Gdzie diabeł nie może, tam reportera pośle". Dziennikarze wprowadzają nas bowiem tam, gdzie my nie zawsze możemy, a niekiedy i nie zawsze chcemy pójść.
Muzeum Osobliwości - to hasło tworzy w naszej wyobraźni rozmaite wizje. Bardziej straszne, aniżeli śmieszne, na pewno nierzadko groteskowe. Odnieść można wrażenie, że w jakiejś swojej dziwnej formule takie miejsca funkcjonują nadal za przyzwoleniem wielu pomysłodawców dość karkołomnych inicjatyw w naszym nowoczesnym świecie. Pewne rzeczy po prostu się nie zmieniają. Choć z pewnością niektórzy utyskiwaliby na Muzeum Osobliwości z przyczyn bardzo różnych. Nie poradzimy nic na przeszłość, ale warto się jej nieco przyjrzeć. Szczególnie, że możemy to zrobić za pośrednikiem wysłannika "Nowego Kuriera". Jak można podejrzewać, reportaż zatytułowany "Upiór z Düsseldorfu" w Poznaniu ("Nowy Kurier", nr 17/1933) miał być nie tyle recenzją Muzeum Osobliwości, co informacją, a być może i rodzajem ostrzeżenia dla tych, którzy woleliby tych wszystkich zgromadzonych tam atrakcji swoimi zmysłami nie doświadczać, ale chcą jednak wiedzieć, co tam się właściwie dzieje i czego można się spodziewać. Autorem tego artykułu jest niejednokrotnie już cytowany "Iks".