chmura tagów
Aktualności
JA TU TYLKO CZYTAM. Masłowska w Warszawie, Bowie nieco mniej
2022-02-28
W Bowiem w Warszawie Bowiego w Warszawie jest jeszcze mniej, niż faktycznie było go w latach 70. I to nie spoiler, tylko gest uprzejmości względem wszystkich tych, którzy po nową Masłowską chcieliby sięgnąć z uwagi na legendę rocka. Jeśli więc chodzi wyłącznie o Bowiego - nie warto. Warto jednak z innych powodów.
David Bowie zawitał w Warszawie dwukrotnie. Za drugim razem, w roku 1976, w księgarni na placu Komuny Paryskiej kupił płytę Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Ta z kolei zainspirowała go do skomponowania kultowego utworu Warszawa. I całe szczęście, że to tym epizodem z życia twórcy zainteresowała się Masłowska, bo za pierwszym razem, w roku 1973, muzyk nawet nie wysiadł z pociągu. Choć znajdziemy również doniesienia, że z tymi datami to było dokładnie na odwrót.
Jest zatem Bowie. Lub go nie ma, bo jego wizyta w stolicy pełni jedynie funkcję klamry kompozycyjnej. Oprócz niego spotkamy jednak w książce (trzyaktowym dramacie, który w reżyserii Marcina Libera zadebiutował na scenie w grudniu ubiegłego roku) całkiem sporo uroczo przerysowanych postaci, przeważnie kobiecych, które mierzą się z licznymi mankamentami i absurdami życia w Polsce Ludowej lat 70. XX wieku. Główna bohaterka, Regina i spółka, przeciwstawiają się presji społecznej lub jej ulegają; spełniają cudze oczekiwania, dużo rzadziej swoje własne; próbując opowiedzieć własne historie, wzajemnie się przekrzykują. W tle rozgrywa się śledztwo w sprawie ataków dusiciela, jednak i ono, jak wszystko inne w książce, przeradza się w tragifarsę.