chmura tagów
Aktualności
PROSTO Z EKRANU. Stonehenge i miłość
2018-01-19
Od komedii romantycznych od jakiegoś czasu nie oczekuję zbyt wiele. Filmy z tej półki zazwyczaj są albo śmieszne albo romantyczne, niestety zazwyczaj nie jednocześnie. Sztuką jest połączyć oba te składniki, najlepiej dodając jeszcze szczyptę życiowej mądrości - oczywiście nie takiej na miarę obrazów Hanekego, ale tej zwyczajnej, codziennej. Może właśnie tego nam dzisiaj trzeba.
Główny bohater filmu Michaela Showaltera - Kumail Nanjiani, istnieje naprawdę i jest dość popularnym w sieci stand-up'erem, a więc komikiem, który opowiada dowcipy na żywo przed publicznością. Historia jaką oglądamy w filmie też wydarzyła się naprawdę, co dodatkowo dodaje smaczku całemu projektowi. Przyznać trzeba, że jest banalna - oto chłopak pakistańskiego pochodzenia, pewnego dnia zakochuje się w białej dziewczynie z Chicago (Emily). Jego konserwatywna rodzina nic o tej znajomości nie wie, mimo życia w Stanach kultywując tradycje przodków, w tym zwyczaj aranżowania małżeństw. Chłopak przez jakiś czas ukrywa ten fakt przed ukochaną, więc kiedy prawda wychodzi na jaw, ich relacja zostaje wystawiona na ciężką próbę. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że dziewczyna w poważnym stanie trafia do szpitala i przez jakiś czas będzie musiała pozostać w śpiączce farmakologicznej. Przy jej łóżku chłopak pozna przyszłych teściów, ale i tutaj od początku będzie miał pod górkę...