chmura tagów
Aktualności
Premiera: "Miles Davis i ja"
2016-08-30
Wybór reżysera padł na okres niemocy twórczej Milesa Davisa lat 1976-1981, geniusza muzyki poznajemy więc z dniami wypełnionymi szczelnie kokainą i wódką. W retrospekcjach zaś podziwiamy trębacza (Don Cheadle sam brał lekcje gry na trąbce) z epoki takich płyt jak Kind of Blue i Sketches of Spain (1959), przez Bitches Brew (1969), po finałowe takty z We Want Miles (1981).
Oryginalny tytuł filmu to zarazem tytuł płyty Davisa z roku 1957, nagranej z Gilem Evansem (Jeffrey Grover). Roboczo Cheadle tytułował swój film Kill the Trumpet Player. Bo i też sceny z życia Davisa, jakie śledzimy na ekranie, pozwalają poznać oszukańczego ćpuna i damskiego boksera, którego z powodu rękoczynów opuściły już dwie żony. W kolejnej odsłonie filmu muzyk biega po studio CBS (Columbia Records), wymachując pistoletem do prawnika domagającego się respektowania warunków kontraktu. Ale jest też inny Miles, przed 20 laty zakochany w swej muzie, tancerce Francis Taylor (Emayatzy Corinealdi), który po miłosnej nocy patrzy, jak piękna Francis porusza się tanecznym krokiem, więc biegnie po trąbkę i... słyszymy pierwsze takty słynnego So what. To właśnie ona patrzy na nas z okładki albumu Someday My Prince Will Come (1961) z Johnem Coltranem na saksofonie tenorowym. Muzyk oświadcza się dziewczynie, ale miłosna sielanka szybko zamienia się w dramat przemocy rodzinnej.