chmura tagów
Aktualności
JA TU TYLKO CZYTAM. Tam straszy, ale to daleko
2020-11-30
Miasteczko Nonstead zapewnia bardzo dziś potrzebny czytelniczy eskapizm. Zdrową chwilę grozy, niemającej nic wspólnego z tym, co dzieje się teraz w Polsce i na świecie, grozy oldschoolowej i każdemu z nas po trochu znanej.
I to wcale nie jest spojler! To wcale nie znaczy, ze lektura ani razu Was nie zaskoczy! Ale zacznijmy od początku, czyli od bohatera i tytułowego miasteczka.
Nathaniel to brytyjski autor horrorów, którego debiut, Szepty, zrobił za oceanem furorę, ale wzbudził także sporo niezdrowej sensacji (gdzieś w tle pojawia się nawet wątek czytelnika, który przez Szepty popełnił samobójstwo). Poznajemy Nathaniela, gdy z wyłączonym telefonem i potrzebą tymczasowego zniknięcia ze świata zmierza do Nonstead, jednego z tych amerykańskich, północnych, otoczonych gęstymi lasami miasteczek. Już kiedyś tu był i przeżył najlepsze chwile w swoim życiu. Teraz zapowiada się, że będzie wręcz na odwrót...
Nonstead, na mapie popkulturowej, można by z powodzeniem ulokować w sąsiedztwie Twin Peaks. Miasteczko wygląda, jakby mgła i deszcz wzięły wszystko w posiadanie i ani myślały ustąpić. Każdy mieszkaniec jest na swój sposób dziwny i każdy przesąd zdaje się tutaj urzeczywistniać. A przecież nasz bohater, jeszcze niczego nieświadomy, kupił właśnie chatkę na uboczu, na skraju lasu, gdzie będzie mu towarzyszył tylko wyjątkowo uparty kocur.