chmura tagów
Aktualności
JA TU TYLKO CZYTAM. Miało się zmarnować?
2020-01-14
Płuczki to doły do przepłukiwania ludzkich kości. Używali ich ludzie rozkopujący mogiły więźniów pomordowanych w obozie zagłady w Sobiborze. Tak spomiędzy szczątków i błota najłatwiej dojrzeć złoto. Czy to był legalny proceder? Oczywiście, że nie. Czy marginalny? Nie, trudniło się nim wiele osób z okolicznych wsi, również w obozie w Bełżcu. Czy szokujący? Zależy, dla kogo. W Płuczkach Piotr Paweł Reszka rozmawia o rozkopywaniu byłych obozów zagłady.
O grabieniu żydowskich grobów pisano już wcześniej, temat zyskał na rozgłosie, kiedy Jan Tomasz Gross opowiedział w Złotych żniwach o tym, co działo się po wojnie w Treblince. Nadal jednak nie mówi się o tym zbyt głośno, a książka Piotra Pawła Reszki, laureata Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, o podobnym traktowaniu miejsc pamięci okazuje się wstrząsająca. Dzięki wcześniejszym tekstom i badaniom Reszka nie musi już odkrywać ani udowadniać, jak bezdusznie Polacy obchodzili się z terenami byłych obozów zagłady. Rozmawia za to z ludźmi, którzy pamiętają tamte czasy, oraz ich dziećmi, zadając proste pytania: Kto? Dlaczego? Po co? Co zaskakujące, większość rozmawia z nim chętnie i bez wstydu przywołuje niechlubne historie. Co prawda nie nazywają grabienia mogił wprost - kopacze mówili wtedy, że chodziło się "na Icki" - ale chętnie wskazują na osoby, które mogły się tego dopuszczać. Całe rodziny. Całe wioski. Ojców i synów, sąsiadów i przyjezdnych, mężów i żony, matki i dzieci.